Recenzja gry PS4

Watch_Dogs 2 (2016)
Danny Bélanger
Jonathan Morin

Przed wyruszeniem w drogę należy zrobić #SELFIE

Jakie było pierwsze "Watch_Dogs", wszyscy dobrze pamiętamy. Gra kojarzy się ze smutnym i nudnym bohaterem, przeciętną historią i niesławnym downgrade’em, który zaszkodził jej chyba najbardziej.
"Watch Dogs 2" - przeczytaj naszą recenzję
Jakie było pierwsze "Watch_Dogs", wszyscy dobrze pamiętamy. Gra kojarzy się ze smutnym i nudnym bohaterem, przeciętną historią i niesławnym downgrade’em, który zaszkodził jej chyba najbardziej. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że są osoby, które bawiły się przy niej dobrze – o czym świadczy całkiem niezła sprzedaż. Na pewno jednak wielu z Was zaskoczyło, że twórcy zdecydowali się na kontynuację. Ja też jestem zdziwiony. Ale tym, jak dobra okazała się druga część. 



Nie każdy haker jest białym, heteroseksualnym mężczyzną. Nowym bohaterem jest czarnoskóry Marcus; gdy go poznajemy, ma już za sobą parę lat hakowania, ale do tej pory traktował to zajęcie jako młodzieńcze wygłupy. Grę rozpoczynamy od włamania do siedziby niesławnego ctOS, który niesprawiedliwie sprofilował Marcusa, przypisując mu przestępstwa, których nie dokonał. Naszemu włamaniu i czyszczeniu profilu w bazie ctOS bacznie przyglądają się członkowie grupy hakerskiej DedSec, traktując całą akcję jako swego rodzaju test przed przyjęciem Marcusa do swojej paczki. Nasz protagonista i hakerzy z DedSecu bardzo szybko znajdują wspólny język i obierają sobie za cel anihilację ctOS i odpowiedzialnego za niego Blume. Zapowiada się mrocznie i poważnie? Skąd! Gwarantuję, że będzie dużo zabawy. W dodatku w "Watch Dogs 2" spotkamy wiele hakerek, przedstawicieli różnych ras i osoby transpłciowe. To w końcu San Francisco.



Bez followersów jesteś nikim. Plan zniszczenia Blume opiera się na zebraniu jak największej liczby fanów, którzy pobiorą na swoje smartfony aplikację DedSec i tym samym udostępnią naszej ekipie moc obliczeniową swoich urządzeń. Fanów zdobywamy podczas wykonywania misji głównego wątku, zadań pobocznych, zbierając różne znajdźki, robiąc sobie selfie przy atrakcjach turystycznych albo biorąc udział w wyścigach dronów. Skoro celem jest zebranie wymaganej liczby followersów, to o co w takim razie chodzi w głównym wątku? O to samo. Wystarczy ukraść auto z planu filmowego i zrobić nim szalony rajd po mieście – i już mamy wielbicieli. Rozbijamy pewną organizację piorącą mózgi celebrytom w imię wyższej siły z kosmosu – wpadają nam kolejni fani. Upubliczniamy personalia pedofila kolekcjonującego dziecięcą pornografię – dostajemy zastrzyk followersów. Nasi miłośnicy nie są niczym innym jak punktami doświadczenia, jednak dużo bardziej pasują do całej koncepcji gry i głównego celu (zbierz sześć milionów expa, aby zasilić nimi machinę zniszczenia nie brzmi już tak fajnie).



Hakerzy nie siedzą w piwnicy w rodzinnym domu, stukając linie komend i czekając, aż mama przyniesie herbatę i kanapki z sopocką. Chociaż akurat nasza główna siedziba trochę piwnicę przypomina – to podziemia sklepu z komiksami (!). Członkom DedSec natomiast daleko do stereotypowych nerdów – grupa jest jezzy, trendy, amazing i parę innych przymiotników, którymi Tim Cook co roku opisuje nowego iPhone’a. Po każdej większej akcji DedSec nagrywa mega stylowe filmiki propagandowe, taguje miasto, rozkleja plakaty, wyświetla logo na budynkach i tak dalej. Wygląda to jakby Ubisoft wziął wszystko co najlepsze z "Mr. Robot", "Black Mirror" i działalności Anonymous i przez 48 godzin macerował to w wyciśniętym soku z Tumblera. Nie traktujcie tej gry jako poradnika młodego hakera – gdyby przyszło Wam do głowy wozić się po mieście tak jak DedSec, na policję przed Waszymi drzwiami długo nie musielibyście czekać. Jeśli pogodzicie się z tą hipstersko-instagramową fantazją na temat hakowania (która jest naprawdę zabawna), to będziecie w stanie dostrzec, że "Watch Dogs 2" porusza na swój sposób całkiem poważne tematy.



Ubisoft stanął na wysokości zadania i w jakiś sposób udało mu się oddać specyficzny klimat San Francisco. W "Watch Dogs 2" odwiedzimy najważniejsze zabytki i miejsce turystyczne, popłyniemy do Alcatraz, posłuchamy rozważań pracowników Doliny Krzemowej na temat rolki sushi, przejedziemy się mostem Golden Gate, zahaczymy o Oakland i wpadniemy do tęczowej dzielnicy Castro. Wszystko, poza mostem, zostało oczywiście odpowiednio pomniejszone, jednak mapa i tak jest na tyle duża, że po prawie 40 godzinach grania coraz chętniej sięgałem po opcję szybkiej podróży (dostępna od początku gry). "Watch Dogs 2"cierpi oczywiście na ten sam syndrom co większość sandboksów, czyli niewielki ruch na ulicach, jednak nadrabia to całkiem pokaźną liczbą przechodniów, których możemy zhakować, podsłuchać albo okraść.



Miasto można zhakować smartfonem, ale do sterowania dronem potrzeba już laptopa. Hakowanie zostało wyraźnie poprawione w stosunku do pierwszej części. Przeniesiono je na przycisk L1, co jest naprawdę wygodne, a sam proces hakowania możemy przeprowadzić w wersji szybkiej – poprzez wciśnięcie L1, dzięki czemu gra sama decyduje, co w tej chwili jest najlepszą opcją; albo też w rozbudowanej – przytrzymując L1, mamy do wyboru akcje przypisane do krzyżyka, kółka itd. W ten sposób, celując np. w przejeżdżające auto, możemy je szybko zmusić do skrętu w prawo lub też korzystając z dokładniejszego hakowania – wskazać mu, w jakim kierunku ma jechać. Przechodniów możemy nie tylko okradać, ale i włączać im wibracje w telefonie, czytać smsy, podsłuchiwać rozmowy, a nawet wysadzić trzymany przy uchu telefon. Nowością w ekwipunku Marcusa, której bez wątpienia pozazdrościłby mu Aiden Pearce (spróbujcie znaleźć go w grze) są dwa dostępne drony – mały łazik i solidny quadrocopter. Nowe zabawki szczególnie przydadzą nam się w misjach polegających na zinfiltrowaniu jakiegoś silnie strzeżonego budynku – gra nie mówi nam, jak mamy wykonywać poszczególne zadania, ale jeśli tylko będziemy mieli ochotę, możemy ją ukończyć bez strzelania do kogokolwiek, opierając się tylko na zabawkach. Jedyne, do czego tak naprawdę mam zastrzeżenie, to ta dziwna decyzja o sterowaniu dronami przy pomocy laptopa – Marcus musi wtedy wyjść zza osłony i usiąść po turecku, co sprawia, że jest lepiej widoczny przez przeciwników.



"Watch Dogs 2" to naprawdę ładna, kolorowa gra, ze świetnie zaprojektowanym światem i przepięknymi widoczkami. Duża w tym oczywiście zasługa prawdziwego miasta San Francisco, jednak i Ubisoft wykonał kawał solidnej roboty, świetnie przenosząc je do gry. Na standardowej PlayStation 4 gra wyglądała super i działała płynnie w 30 klatkach na sekundę, jednak ja zdecydowałem się na ukończenie jej na PlayStation 4 Pro. Do wyboru dostajemy ostre 4K (a właściwie to 1800p) lub 1080p (które i tak renderuje się w 1080p, a potem skaluje w dół) – obydwa prezentują się zachwycająco, ale jak dla mnie 4K wygrywa. Niestety – nie wiem, czy to wina twórców czy problemy ze sprzętem – w obydwu trybach "Watch Dogs 2" odpalone na PlayStation 4 Pro nie radzi sobie z trzymaniem stałych 30 klatek. Nie są to jakieś częste i duże spadki, ale odczuwalne przy większym zamieszaniu na ekranie.



Nie myślałem, że w 2016 roku jakikolwiek sandbox zaangażuje mnie tak, jak zrobiło to "Watch Dogs 2". Kupiłem tę naiwną historyjkę o zniszczeniu ctOS, dałem się wciągnąć w wojnę z korporacjami, zwiedziłem każdy zakątek wirtualnego San Francisco, a nawet biegałem po mieście z wyciągniętym smartfonem i odpaloną aplikację do nasłuchiwania muzyki, sprawdzając tytuły lecących kawałków. "Watch Dogs 2" to solidna gra akcji z otwartym światem, czasami żenująca, a czasami zabawna, ale też pokazująca, jaka od początku powinna być jedynka. Bawiłem się świetnie i na pewno spędzę jeszcze trochę czasu w Zatoce, w końcu misje poboczne same się nie zrobią.

Wszystkie screeny w recenzji pochodzą z wersji na PlayStation 4 Pro i zostały pomniejszone z 4K do 1080p.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pierwsza część "Watch_Dogs" nie była ani niczym nowatorskim na polu gier komputerowych ani tym bardziej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones